Elizabeth
nie spała całą noc. Nie potrafiła zasnąć. Leżała, wpatrując się w sufit i
rozważając wszystko. Jednocześnie pilnowałaby nic się nie stało jej
przyjaciółce, chociaż wiedziała, że jej to niezbyt wychodzi. Myślami była w
innym świecie. Analizowała, każdy jeden szczególik, każdą drobnostkę. Teraz
wszystko mogło być tropem włamywacza, złodzieja i szantażystę jednocześnie. Nie
mogła mieć normalnego życia. Najpierw ktoś spowodował zanik jej pamięci, potem
ją obserwował, a później wykradł jedyną rzecz, z której mogła się dowiedzieć
prawdy… jej PAMIĘTNIK. Tak wiele się kręciło wokół jednej rzeczy. Najważniejsza
w tym wszystkim była prawdę. Tylko ona się liczyła, dlatego Elizabeth dowie się
o wszystkim. Odzyska pamięć!
Zamierzała dzisiaj (była już godzina
1:51) porozmawiać z według jej jedyną osobą, która może coś wiedzieć. Jej
zachowanie było dziwne, a nawet bardzo dziwne…
Nagle Elizabeth z transu wzbudził
wrzeszczący budzik. Usiadła na łóżku i spojrzała na Meredith. Ta przyglądała
się jej z zakłopotaniem.
-
Nie mogłaś spać, nie? – Skomentowała Meredith.- I co ja teraz z tobą zrobię?
-
Czemu miałabyś coś ze mną robić? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-
Masz straszne, ale to straszne wory pod oczami. Dzisiaj miałaś przyjść
odmieniona do szkoły, a jaka będziesz? Zaspana, osępiała i.. nie ważne. Wiedz,
że ciuchy nie zamaskują twojego niewyspania.
-
Założę kaptur i…
-
Nawet nie kończ! – Rozkazała jej Meredith.- Nałożymy ci trochę korektora i
znowu będziesz piękna. Wiem, też się boję, co z tego wszystkiego wyniknie, ale
musisz przesypiać nocy. Bo jeżeli nie, to będę ci podawać tabletki nasenne.
Wtedy na pewno będziesz spała.
-
Dobrze, już dobrze. Spróbuje wstawać wypoczęta - powiedziała Elizabeth z myślą,
że przyjaciółka nie zauważy różnicy pomiędzy wstawaniem wyspaną a spaniem. – A
teraz chodź. Musisz mnie doprowadzić do porządku.
Obydwie wstały i poszły do łazienki.
Tam, Meredith wyczyniała cuda, żeby wszystko wyszło idealnie. Ubrała ją,
rozczesała jej włosy oraz zamalowała jej każdą niedoskonałość, a na koniec
wyperfumowała tak, że Elizabeth ledwo, co oddychała. Przez cały okres
pielęgnowania, lustro było zasłonięte, żeby dziewczyna nie mogła podglądać. Kiedy
skończyła swoje arcydzieło odsłoniła je. Elizabeth ujrzała kompletnie inną
dziewczynę… Miała ona na sobie rurki i długą tunikę, która wyglądała jak
sukienka. Do tego szpilki, wysokie na tyle, że teraz była wzrostu takiego
samego co Mery. Te wszystkie rzeczy kupiły wczoraj na zakupach. Na twarzy znajdował
się delikatny i naturalny makijaż, który o dziwo nie wyglądał tak źle, jak go
sobie wyobrażała. Jego jedynym zadaniem było ukrycie jedynego dowodu, że
wczoraj nie spała. Nie miał zamiaru jej upiększać. Nie musiał. Podsumowując
całe dzieło: cudo.
Elizabeth popatrzyła na
przyjaciółkę. Większość osób mówiło jej, że nawet bez makijażu jest ładniejsza
niż Meredith. Czasami nawet sama w to wierzyła, a potem przyjaciółka ubierała
się w jakieś drogie rzeczy, odwiedzała kosmetyczkę i fryzjerkę i czar prysł.
Znowu wydawało jej się, iż jest niczym w porównaniu do dziewczyny. Nawet teraz
tak uważała, lecz nie dawała po sobie tego poznać.
Mimowolnie łzy szczęścia zaczęły jej spływać po
policzkach. Rzuciła się na przyjaciółkę, obejmując ją.
-
Dziękuję! Naprawdę dziękuję! Nie wiem jak ci się odwdzięczę!
- Przestań
się mazać, bo wszystko zepsujesz! Zachowuj się. A jak mi się odwdzięczysz? Może…
wiem! Powiedz mi, co naprawdę myślisz o tym stroju?
-
Jest świetny, tylko…
-
Tylko… Co?
-
Można byłoby zmienić szpilki na trampki. Czułabym się pewniej, a poza tym, nie
lubię butów na obcasie.
-
Cieszę się, że mówisz mi prawdę – zaśmiała się i popatrzyła na nią. – Jakby się
uparł to można dać ci te twoje trampki. Tylko nie będzie wtedy takiego efektu.
-
Wolę jednak wygodę niż wygląd.
Elizabeth nie zważając na grymasy
Meredith założyła trampki. Wyszły do szkoły trochę później niż wczoraj, ale i
tak szły spokojnym krokiem. Tym razem Elizabeth nie towarzyszył strach przed
szkołą, lecz przed dzisiejszą rozmową. Nie widziała kompletnie, co ma
powiedzieć. Nie wiedziała nawet, czy ta osoba zechce z nią rozmawiać. Musiała
jednak spróbować. To była jej jedyna nadzieja.
Postanowiła, że rozmowę odbędzie dopiero
na długiej przerwie. Miała na to dwa argumenty. Po pierwsze Meredith będzie
znowu miała jakieś zebranie, po drugie będzie miała więcej czasu na
przemyślenie wszystkiego.
Tak jak sobie zaplanowała, tak
zrobiła. Przed drugą przerwą dowiedziała się jak najwięcej informacji o tej
osobie. Wiedziała też gdzie ona będzie. Teraz szła w stronę swojej szafki lekko
podenerwowana. W ręce trzymała książki. Zamierzała je odłożyć i pójść do
męskiej szatni. Podeszła do szafki ucieszona tym, że wczoraj zostawiła tam
męską bluzę. Nikt nie zwróci na nią uwagi. Otworzyła ją, a na podłogę upadł
kawałek kartki. Podniosła go i przeczytała. Tym razem nie była to kartka z
pamiętnika, lecz zwykły papier z nadrukowanym zdaniem: JESZCZE JEDEN KROK A POŻAŁUJESZ!!! Elizabeth była pewna, że to ta
sama osoba, co poprzednio. Tym razem się nie przejęła, lecz głośno zaśmiała.
Gdy zauważyła, że ludzie się na nią patrzą, jak na idiotkę uspokoiła się i dbając
o to by nikt nie usłyszał jej, i nie widział wyszeptała:
-
Jak na razie tylko zastraszasz. Nie boję się ciebie, ale widzę, że to TY boisz
się mnie. Dowiem się prawdy, chodź bym miała zginąć.
Elizabeth nie była pewna, czy to
słyszał. Wiedziała jedno, znał ją bardziej niż ona sama. Może jest to, ktoś,
kto słyszy, lub podsłuchuje. Wtedy usłyszałby ją, z czego byłaby zadowolona.
Związała swoje włosy w kucyk i
zarzuciła na siebie bluzę. Kaptur grzecznie wylądował na jej głowie. Szybkim
krokiem powędrowała do łazienki i zmyła to świństwo z twarzy. Wory znikły o
wypiciu dwóch kaw i lekkiej drzemce na lekcji biologii. Cóż, zdarza się.
Wyglądała teraz jak ktoś zupełnie inny. Nikt, kto
widział ją dzisiaj w makijażu i w tych rzeczach nie pomyślałby, że to ta sama
osoba. Wychodząc z łazienki wbiła spojrzenie w podłogę. Tak powędrowała do
męskiej szatni. Co śmieszne nikt ją nawet nie zatrzymał. Szła przez korytarz
zdecydowanym krokiem poszukując jego.
Znalazła go, niestety, w
towarzystwie kolegów. Nie mogło być inaczej. Podeszła do niech, zdejmując
kaptur. Początkowo nawet się nią nie przejęli, ale gdy to zrobiła od razu
wszystkie twarze skierowanie były na nią.
-
To męska szatnia! – Krzyknął jeden z jego kolegów. – Wynocha stąd!
-
Ależ ty nie uprzejmy. Rozumiem, że spodziewaliście się kogoś innego, ale
niestety to ja. – Rozpuściła swoje włosy to mówiąc. Kontynuowała dalej. – Jakby
ktoś nie wiedział, mam na imię Elizabeth. Nie przyszłam tu by się bić, czy nie wiem,
co wy tam robicie. Chciałam tylko porozmawiać.
-
Nie wyrzucimy cię od razu, bo wiemy, że straciłaś pamięć. Pewnie też
zapomniałaś o przepisach i zasadach panujących w tej szkole- powiedział z
groźną miną następny.
-
Dziękuje, że mnie wysłuchacie– usiadła na ławce tak, żeby wszystkich widzieć. –
Moglibyście się przedstawić? Ja to zrobiłam.
-
Nie. Nie możemy.
-
I tak, wiem tyle ile potrzeba. Jak na razie, wszyscy ciebie wyręczają w
gadaniu, Sebiball– popatrzała na kapitana drużyny zapaśniczej.- Wczoraj to
byłeś mocny w gębie. – Widziała jak wzdrygnął się, gdy wypowiedziała jego
ksywę. W końcu go ruszyła. Teraz to będzie śpiewał.
-
Przygotowałaś się. Dobra, czego chcesz? – Odpowiedział jej kapitan.
-
Porozmawiać… W cztery oczy – popatrzała na niego. – Tylko wiesz… Tik, tak. Czas
ucieka
-Wyjdźcie
– zarządził. – I abym nie zobaczył, że ktoś podsłuchuję, bo rozszarpię na
strzępy.
Nie musiał dwa razy powtarzać.
Drużyna ulotniła się z szatni w ciągu kilkunastu sekund. Każdy przy wychodzeniu
patrzał na Elizabeth z grymasem. Ta jednak nie przejęła się żadnym złym
spojrzeniem, lecz patrzała się prosto na Sebiball`a z szerokim uśmiechem.
Jak domyśliła się, że on może coś
wiedzieć? To proste. Nikt, a zwłaszcza kapitan drużyny zapaśniczej nie złamałby
się przez zwykłego kujona. To było pewne. Coś musiał wiedzieć, tylko czy
wystarczająco dużo posiadał informacji?
-
A teraz, czego chcesz?- Odezwał się pierwszy.
-
Posłuchaj, wiem, że to dziwnie zabrzmi… Jesteś moją jedyną nadzieją na
odzyskanie pamięci, albo na dowiedzenie się czegoś o sobie. Słuchaj, nie wierzę
w to, że tak po prostu wczoraj uległeś. Na pewno coś sobie pomyślałeś, albo coś
poczułeś. Proszę, powiedz mi o wszystkim.
- A
co, nie pamiętasz swojego chłopaka?
- Ch… chłopak? Opowiedz mi wszystko, co wiesz
o nim.
- O jeju – westchnął.- Gdzieś tak no nie wiem
2 miesiące temu zjawił się nowy chłopak. Był w twojej klasie. Był jak to laski
mówiły: „Najprzystojniejszym chłopakiem w szkole”. Najzabawniejsze było to, że
każdą ignorował. Prawie…
-
Jak to prawie? Proszę opowiedz mi …- przerwał im dzwonek.- Wszystko. Kurczę,
czy mógłbyś… zerwać się z tej lekcji?
-
Dla mnie to żaden problem. Ale ty? – Popatrzał na nią. – Kujon wszech czasów
miałby opuścić jakąś lekcję? Nie wierzę…
-
To uwierz. Mówiłam, to nowa Elizabeth Merwil.- Wyciągnęła telefon i napisała do
Meredith sms-a: Nie przyjdę na tą lekcję.
Wymyśl coś. Potem znów zwróciła się do niego – Proszę kontynuuj.
- Tak,
więc był to dziwny koleś. Strasznie zamknięty w sobie. Wszystkie laski spławiał
oprócz jednej. Z tego, co wiem, Fafik, znaczy profesor od matematyki wymyślił
sobie pracę grupową. Podzielił wszystkich. Oczywiście, większość chciała być z
tobą. No, nie oszukujmy się- ciągnął – kujon zawsze miał wszystko dobrze. Bez
obrazy. Jednak twoim towarzyszem był nie kto inny niż Jeremy. Tak ma właśnie na
imię twój chłoptaś. Spotykaliście się u ciebie w domu. Nie wiem, co tam
robiliście, ale byłaś pierwszą dziewczyną, a nawet osobą, z którą gadał. Potem
zrobiłaś coś, że otworzył się na innych. Zapisał się do drużyny zapaśniczej i
był nawet, powiem ci, niezły. Wstyd mi się przyznać, ale nie wyglądał na
twardziela, a pokonał wszystkich, nawet mnie. Wy staliście się oczywiście
zakochaną parą, takie dwa gołąbeczki. On był twoim ochroniarzem.
-
Czy on… jest tu w szkole? – Zapytała Elizabeth zniecierpliwiona. Po chwili
zdała sobie sprawę, że to głupie pytanie. Przecież na pewno spotkałaby go na
którejś lekcji.
-
Nie. Zniknął dzień przed twoim bum – zaśmiał się.- To znaczy, dzień przed twoim
upadkiem.
-
A jak on ma na nazwisko?
-
Nie wiem… nie pamiętam.
-
Było tak pięknie… No nic. Naprawdę ci dziękuję. W końcu jakieś konkrety – podeszła
do niego i uścisnęła mu wielką dłoń.
- Wiesz,
co… lubię cię. Twoja „nowa” ty jest o wiele lepsza. No chodź tu – podniósł ją i
przytulił, ale ten gest był tylko pretekst żeby szepnąć jej słowa- Uważaj na
siebie. Masz wiele wrogów.
-
Dziękuję. Naprawdę dziękuję za wszystko – Sebiball postawił ją na ziemię. Ona
otrzepała się i idąc już do drzwi powiedziała. – Miło mi się z tobą rozmawiało.
Mam nadzieję, Sebastian, że jeszcze porozmawiamy.
-
Mi z tobą też…- tylko tyle zdołał wykrztusić. Tak dawno nikt nie nazwał go po
imieniu…
Elizabeth z dumą szła do szafki
odłożyć bluzę, która przed chwilą zdjęła. To nic, że uciekła z lekcji.
Najważniejsze było to, że dowiedziała się tak dużo.
-
Nie spodziewałeś się tego, a teraz wiem o wiele więcej niż myślałeś – powiedziała
jakby do siebie, ale wiedziała, do kogo są skierowane te słowa. Szła
korytarzem, Az nagle wybuchła śmiechem. Dowiedziała się tak dużo.- To teraz
masz taki mały problem!
kurczę, naprawdę akcja się rozkręca i jestem ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńto zdecydowanie jedno z moich ulubionych opowiadań.
dobrze zrobiłaś podając adres tego bloga na zapytaj ;)
Strasznie ciekawi mnie kto tak uprzykrza życie Elisabeth mam nadzieje,ze szybko się dowiemy :) Fajnie, że Sebastian Pomógł Elisabeth chociaż trochę :) teraz przynajmniej wie cokolwiek o swoim dawnym życiu :) Czekam na nowy rozdział i zapraszam do mnie na nowy 13 rozdział :) wieczni.bloog.pl
OdpowiedzUsuńSuper pomysły ;) Wciąga to co piszesz.
OdpowiedzUsuń.Paulina .
Dużo czytania ;D
OdpowiedzUsuńAle się opłaciło, wciągnęło mnie strasznie. Jestem ciekawa jak życie Elisabeth potoczy się dalej ;)
Ciekawie. Wrócę za jakiś czas, zobaczę jak dalej potoczą się losy Elizabeth.
OdpowiedzUsuń__________________________
niewybaczenie.blogspot.com
U mnie nowy 14 rozdział pt:Musisz stąd wyjechać" Zapraszam serdecznie do czytania :)wieczni.bloog.pl
OdpowiedzUsuńALe extra zaczyna vyc fajnie...
OdpowiedzUsuńczekam na więcej!!!
Czekam na następny rozdział. Masz talent dziewczyno ! :)
OdpowiedzUsuńŚlicznie też bym chciała tak pisać <3
OdpowiedzUsuń