Elizabeth obudziła się, spojrzała na krzesło i
zobaczyła, że jej „mama” siedzi przy łóżku i wpatruje się w sufit. O jejku. Pewnie nigdy nie da mi spokoju.
Przecież ja jej nawet nie znam. A propos, gdzie jest ten mężczyzna?
Długo nie musiała czekać na odpowiedź. Po chwili
przyszedł on z butelką wody. Tylko tyle zdążyła zauważyć, gdyż natychmiast
zamknęła oczy i udawała, że śpi.-
Och, nareszcie jesteś! - Powiedziała kobieta. – A co zrobimy z tym?-
Cśśś – uciszył ją. – Nie śpi. Udaje.
Skąd on to wiedział. Ziewnęła, a następnie otworzyła oczy.-
O dzień dobry- powiedziała z udawaną nutką zdziwienia w głosie. – A co państwo
tu robicie? Czy lekarz was przypadkiem nie wyrzucił?-
Owszem, ale to było wczoraj. Teraz jest nowy dzień, czyli nie ma nic do gadania
– odpowiedział jej zgryźliwie mężczyzna.
Teraz mu się przyjrzała. Wysoki i chudy mężczyzna z
wąsikiem i bokobrodami. Miał brązowe oczy, podobne
do moich pomyślała. Nie, moje nie
mają w sobie tyle tajemnic. A kobieta? Ona była inna. Wychudzona, niska, a
jej spojrzenie było pełne rozpaczy. Elizabeth porównała jej wygląd z osobami,
które mają głęboką depresje. Już wcześniej widziała takie spojrzenie, tylko nie
wie gdzie…-
Jak się czuje moje dziecko?- Kobieta wyrwała ją z zamyślenia.-
Dobrze, ale… Przepraszam, ale ja pani nie pamiętam, zresztą pana też nie.
Pamiętałabym was, jeżeli byście byli moją rodziną. Chociaż momenty. A tu -
popukała się w głowę- pusto!-
Lekarz mówił, że to normalne – wtrącił się.- A skoro nie pamiętasz to my ci
wszystko przypomnimy.-Dokładnie,
wszystko. Zacznijmy od tego: -podała jej rękę.- Ja jestem Margaret i jestem
twoją matką, a to jest Dick. Jak się pewnie domyśliłaś, jest twoim ojcem.
Spokojnie, jeszcze sobie nas przypomnisz.-
Musisz – popatrzał na nią pustym wzrokiem.-
Dobrze, załóżmy, że to prawda. W takim razie na pewno wiecie, kiedy mnie wypisują.-
Tak, wypiszą cię dzisiaj po południu. Pojedziesz z nami do domu…-popatrzała na
nią znacząco.-
O nie, nie, nie. Ja was nawet nie znam. No dobra załóżmy, że jednak tak... W
takim razie nie pamiętam. A poza tym miałam wrócić do normalnego życia. Moje
normalne życie to mój dom, moi znajomi, moja szkoła.-
W takim razie będę musiała wprowadzić się do ciebie. A jak będziesz w szkole to
pójdę do swojego domu i ugotuje ci obiad- spojrzała kątem oka na męża.-
Ja się zgadzam –odpowiedział.
Elizabeth
przewróciła oczami. Jeżeli to faktycznie jej matka to ma rację. Jest wpisana w
dokumentach. Tak ją zapewniał lekarz. Musi mu uwierzyć. Wzięła głęboki oddech i
powiedziała:-
Zgoda.-
Ale się cieszę. W końcu sobie poważnie porozmawiamy i będę mogła się tobą
opiekować- w jej oczach pojawił się nagły błysk, a następnie jej oczy zaszkliły
się.-Ale
proszę nie płakać. Naprawdę.
Ale
było już za późno. Kobieta rozkleiła się. Na początku się powstrzymywała, a
później już wybuchła histerycznym płaczem. Coś
tu nie gra. Po co matka płakałaby i to tak rozpaczliwie z tego, że będzie
mieszkać z własnym dzieckiem? To bardzo dziwne… bardzo…
Przez następnych parę godzin w
pokoju było cicho, ale w myślach Elizabeth panował wielki chaos. Nie wiedziała,
co ma o tym wszystkim myśleć. Ale na razie zamierzała się niczym nie
przejmować. Pomartwi się jak wróci do domu… O ile będzie miała trochę
prywatności….
Nic się nie dzieje w tym rozdziale, a szkoda. Chociaż.. w sumie wielu ksiązkach są takie nic nie zawierające rozdziały.
OdpowiedzUsuńcałkiem całkiem xd :*
OdpowiedzUsuń