poniedziałek, 31 grudnia 2012

Rozdział 16

Uwaga! Rozdział ekstremalnie długi. Czytasz na własną odpowiedzialność xD

***

            Łup.
            Skrzywiłam się i potarłam twarz. Piekł mnie nos.
            Łup. Łup.
            Teraz kości policzkowe.
            Leniwie uniosłam powieki i niemal natychmiast się skrzywiłam. Pochylała się nade mną chuda dziewczyna z zaciśniętymi ustami i uniesionymi brwiami. Włosy w kolorze ciemny blond upięła nieporządnie na czubku głowy. Miała na sobie ciemne spodenki do jogi i bawełnianą bokserkę w oliwkową panterkę, która odcieniem pasowała do jej oczu z piwnymi plamkami. W ręku trzymała piłeczkę tenisową, gotowa nią kolejny raz rzucić.
            Usiadłam w pościeli i osłoniłam twarz. Spojrzałam w dół, próbując zorientować się w sytuacji, w jakiej się znalazłam i przypomniałam sobie łóżko, na które wczoraj bez namysłu padłam.
            Odprowadzona przez strażnika byłam tak zmęczona, że nie myśląc wiele zasnęłam i obudziłam się po dwunastu godzinach. Źle, bardzo źle. Powinnam najpierw zauważyć, że nie jestem sama w pokoju.
            A teraz jeszcze ta dziewczyna, gotowa w każdej chwili do kolejnego ciosu.
- Dobrze – powiedziała szorstkim tonem. – Obudziłaś się.
- Kim jesteś? – Zapytałam senna.
- Pytanie powinno raczej brzmieć „Kim ty jesteś?”. Poza tym, że jesteś nieznajomą, którą znajduję w swoim pokoju. Poza tym, że jesteś dzieciakiem, który przez swoją dziwaczną paplaninę przez sen przerwał mi poranne mantry. Kate jestem.
            Boże Święty! Jeszcze nigdy nie słyszałam tak nieuprzejmego tonu przy pierwszej rozmowie. Zdenerwowała się, co łatwo można było zauważyć po zaciśniętych ustach. Ciekawe, czy właśnie to miał na myśli Jared, mówiąc, że to ja jestem nerwowa…
            Poza tym, kim ona była? Nie: wampir, wilkołak, elf… Nie anioł – nasunęła mi się dziwne, ostatnie skojarzenie, z którym się w pełni zgadzałam.
            Rozejrzałam się po pokoju. Był dość ciasny, ale ładnie urządzony, z jasnymi drewnianymi podłogami, kominkiem, kuchenką mikrofalową, dwoma sporymi biurkami i wbudowanymi regałami, które służyły również za drabinkę do łóżka wyżej.
            Widziałam łazienkę z przesuwanymi drewnianymi drzwiami i – musiałam zamrugać parę razy, żeby uwierzyć swojemu zmysłowi – ocean za oknem. Jakim cudem ocean w Londynie? Co to za czary?
- Nikt nie wspominał mi, że będę miała współlokatorkę – odparłam.
- A co myślałaś? Że opróżnią pokoju dyrektora tylko dlatego, że jesteś Elizabeth Merwil?
- Yyy… nie? – Potrząsnęłam głową – W ogóle tak nie myślałam. Zaraz, skąd znasz moje imię?
- Czyli jesteś Elizabeth Merwil? – Zielonkowate oczy Kate wpatrywały się przesadnie w moją zniszczoną piżamę. – Ale ze mnie szczęściara.
            Nie wiedziałam, co powiedzieć.
- Przepraszam – odetchnęła i usiadła na skraju mojego łóżka – Mój terapeuta próbuje zrobić cokolwiek, żebym nie była taka obcesowa, gdy spotykam kogoś po raz pierwszy.
- Chyba za mało się stara.
- To znaczy… nie jestem przyzwyczajona do dzielenia się. Czy możemy… - odrzuciła głowę do tyłu- zacząć wszystko od nowa? Czysta karta?
- Byłoby miło.
- Tak więc, nie powiedzieli ci o mnie, bo najprawdopodobniej nie wiedzieli o niczym, znaczy o mnie… - uderzyła się otwartą dłonią w czoła, a następnie rozmasowała je i westchnęła – Wróciłam do pokoju przez okno około trzeciej.
            Patrząc na szeroki parapet wydawało mi się to możliwe. Wyobrażając sobie Kate skaczącą przez okno, by dostać się do pokoju, parsknęłam śmiechem. Od razu zostałam uciszona kuksztańcem w bok. Silna jest. Rozmasowałam ramię i czekałam, aż ponownie się odezwie.
- Widzisz, jeżeli chodzi o dzieci Nefilim i innych uczniów szkoły, nauczyciele jedynie zgrywają pozory dyscypliny. Jej jako takiej nie ma, ale nie powiedzą tego nowej uczennicy. Zwłaszcza Elizabeth Merwil.
            Znowu to samo. Ten specyficzny ton głosu Kate, gdy wypowiadała moje imię. Chciałam wiedzieć, o co chodziło. I gdzie była do trzeciej? I kim były dzieci Nefilim?
            Kate wstała i poszła do łazienki umyć zęby. Przeszukała swoją torbę i biorąc szczoteczkę do zębów podeszłam do umywali i wskazałam na pastę.
- Zapomniałam spakować swoją.
- Bez wątpienia blask sławy oślepił cię na drobne codzienne konieczności – odparła, ale podniosła tubkę i podała mi ją.
            Nie mam pojęcia, czym tak bardzo naraziłam się współlokatorce i o czym do cholery ona mówi!
            Miałam mnóstwo pytań w głowie, ale zadałam te, które nawet mnie zdziwiło.
- O czym mówiłam przez sen?
            Zwykle każdy mój koszmar zawierała jakąś podpowiedź do zapomnianego życia. Zawsze pamiętałam chodź cząstkę snu, lecz nie tym razem. Nie mogłam w ogóle przypomnieć sobie nic z dzisiejszej nocy. Wiedziałam, że tylko ona może pomóc mi sobie przypomnieć.
- Nie wiem – odparła. – Mamrotałaś coś pod nosem. Następnym razem mów wyraźniej i głośniej, a najlepiej byś nie gadała wcale.
            Lekko zawiedziona wypłukałam usta i wytarłam twarz. Po chwili Kate ubierając fioletowe japonki zawołała:
- Chodź. Idziemy na śniadanie.
            Patrząc na swoją piżamę byłam załamana. Nie mogłam się tak pokazać. Nie miałam również pojęcia, czy istnieją tutaj mundurki szkolne.
- Co mam na siebie włożyć? – Zapytałam przeszukują walizkę.
- Czy ja wyglądam na katalog mody? Cokolwiek, byle szybko.
            Przewróciłam oczami i wzięłam pierwsze lepsze rzeczy. W rezultacie ubrałam się w krótkie, jeansowe spodenki i bokserkę, a na nogi tenisówki. Zdążyłam jeszcze narzucić na ramiona sweter, zanim zamknęłam mi drzwi przed oczami.
            Szłyśmy przez korytarz o łososiowym kolorze ścian, przy których stały meble z identycznego materiału, co w naszym pokoju. Architekci pewnie chcieli osiągnąć domowy i przytulny kącik. W pełni im się to udało. Przypomniało to bardziej dom babci, niż szkołę.
            Poprowadziła mnie na werandę, gdzie znajdowało się mnóstwo osób. Przy stołach siedziały grupki, które śmiały się i popijały kawę lub jadły sniadanie. Niektóre osoby opalały się zwrócone w stronę słońca. Wyglądało to tak beztrosko, że nie sądziłam, iż był to pierwszy dzień szkoły.
            Kate podeszła do wolnego stolika i zrzuciła napis: „rezerwacja”. Gestem ręki kazała mi usiąść po drugiej stronie. Za chwilę przyleciał kelner.
- Przepraszam, ale.. –zaczął, ale mu przerwano.
- Poproszę mocne ekspresso z odrobiną mleka – popatrzyła na nią. – A ty?
- Ja poproszę to samo – odpowiedziałam zaskoczona nieuprzejmością dziewczyny. Gdy tylko chłopak odszedł przynieść nasze zamówienia, raczyła mi to wytłumaczyć,
- Dzieciaki na stypendiach. Muszą harować, żeby się się utrzymać – uśmiechnęła się.
- Ej! Nie wiem, jak ty, ale ja również musiałam pracować! Co prawda, od czterech miesięcy nie, lecz…
- Wow! Mam być również zaskoczona tą częścią twojego CV? – odparła szorstko, a potem zaczęła czytać gazetę.
            Zacisnęłam ręce w pięści i szybko wypiłam całą kawę, która została przede mną postawiona. Poprosiłam o coś zimnego i zamknęłam oczy licząc o 10 w dół.
            10…
9…
8… Nic. Nadal we mnie wszystko buzuje.
7… Poczułam ciepłą rękę na ramieniu. Od razu otworzyłam oczy, a wtedy pod nos wetknięto mi zimną wodę. Napiłam się i dopiero teraz zauważyłam, kto pomógł mi ukoić nerwy.
Stała przy mnie owa wampirzyca, którą zdążyłam już znienawidzić. Jednak wyglądała tak inaczej… Ubrana była w zwiewną, długą do ziemi sukienkę w kolorze błękitu, a z jej twarzy emanowała radość. Wyglądała tak bardzo beztrosko i łagodnie, że zaczęłam wątpić, że to ta sama osoba.
- Widzę, że zaprzyjaźniłaś się już z Kate. Wiedziałam, że się polubicie – odparła, a ja prychnęłam pod nosem. – Mam nadzieję, że podoba ci się w SSS. Nie zdążyłam ci się jeszcze przedstawić. Jestem Carmen.
            Poklepała mnie po plecach i popatrzała na moją towarzyszkę.
- Mogłybyśmy porozmawiać na osobności? – Zapytała.
- Oczywiście – odpowiedziałam i wstałam z mojego miejsca. Nie miałam ochoty więcej z nią siedzieć.
            Zaprowadziła mnie na korytarz, gdzie nie było ani jednej osoby. Wszyscy woleli spędzać tak piękny dzień na dworze. Odwróciłam się do niej i poczekałam, aż znajdzie odpowiednie słowa.
- Nie możesz pokazywać nikomu tej sztuczki z ogniem – powiedziała, ale nadal się uśmiechała. – Widzisz. Ta szkoła dzieli się na dwie części. Są uczniowie zaawansowani i to są nefilim oraz inne stwory. Reszta to zwykli ludzie, którzy mają was kryć. Nie wiemy, czy nie czai się tu jakieś niebezpieczeństwo. Zresztą... To nie jest normalne.
- Tu nic nie jest normalne – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Masz rację. Jednak wszędzie są jakieś ograniczenia. Będziemy próbować cię wyszkolić na wszelkie możliwe sposoby. Natomiast nie możemy pozwolić sobie na takie… wybryki.
- Czyli, że oni będą się chwalić, co potrafią, a ja muszę siedzieć cicho, tak?
- Tak. Znaczy nie… Słuchaj, po prostu im nie mów.
- Świetnie – odburknęłam i pozbawiona chęci wróciłam na werandę.
            Miałam dość tej szkoły, a to dopiero pierwszy dzień. Jak ja dam radę wytrzymać więcej? Popatrzałam na Kate, która jadła jajecznice.
- Słuchaj mnie. Nie wiem, co ci zrobiłam, ale…
- Słyszałaś o czymś takim, jak jedzenie w spokoju? – Przerwała mi z pełną buzią, a następnie wepchnęła sobie kolejny kawałek do buzi.
- Nie! Pozwól mi dokończyć. Jeżeli coś ci zrobiłam, to przepraszam. Naprawdę. Nie mam zamiaru się z nikim kłócić. Ale wiesz, że część tego – wskazałam na odległość między nami- pochodzi od ciebie. Może chciałaś mieć własny pokój, tylko dla siebie, a ja ci go zabrałam…
- Ty naprawdę nic nie rozumiesz… -westchnęła. – Tu nie chodzi o ciebie. Ja po prostu nie lubię takiego gwiazdorzenia się. Patrzcie jestem Elizabeth Merwil, przyjmijcie mnie do szkoły, jestem najlepsza. Nie. Wiesz, co? Tutaj znajdziesz całą masę swoich fanklubów, ale mnie do nich nie zapisuj.
- Ale ja nie chcę... – zaczęłam, ale mi przerwano.
- Nie mówiłam, to ona – usłyszałam za swoimi plecami.
            Stały za mną dwie dziewczyny. Jedna przysadzista o rudych włosach, a druga szczuplutka i wysoka o czekoladowych. Kompletne przeciwieństwo siebie nawzajem. Ta druga była bardzo podobna do mnie, gdy jeszcze miałam brązowe włosy.
- Ja jestem Jasmine, a to jest Amanda – pisnęła z zachwytu ruda. – To niemożliwe, że to naprawdę ty. Od małego mama opowiadała mi twoją historię. To takie romantyczne!
            Zmarszczyłam brwi nie wiedząc, o czym one mówią. Odwróciłam się do tyłu w poszukiwaniu Kate. Wychodziła z werandy, nawet nie obracając się. Westchnęłam i wróciłam skołowana do rozmowy.
- Nie mam pojęcia, o czym mówicie… - powiedziałam zrezygnowana i zażenowana, że znowu obcy wiedzą więcej ode mnie.
- No wiesz ty, on, wy… I potem jeszcze ta amnezja. To musi być cudowne uczucie – rozmarzyła się, lecz szturchnęła ją Amanda.
- Cicho bądź. Chcesz, żeby skończyła jak zawsze? – Spytała, przez co jeszcze bardziej się zdenerwowałam.
- O czym wy znowu mówicie? Jak znowu skończę?
- Tyle, że tym razem jest inaczej. Nie widzisz tego? - Popatrzała na nią. Wściekła odwróciłam się i napiłam się zimnej wody.
Nie znoszę tajemnic, a zwłaszcza takich, o których tylko ja nie wiem. Ku mojemu szczęściu, rozległ się gong, informujący o rozpoczęciu zajęć. Wszyscy powstali i radośnie skierowali się do swoich klas. Za to ja nie miałam pojęcia, gdzie mam zajęcia.
- Spokojnie, mamy razem lekcje –złapały mnie z dwóch stron pod ręce i zaczęły kierować się w stronę klasy. – Wszystkie zajęcia poranne są w gruncie rzeczy teoretycznymi, praktyką zajmujemy się po południu. Cześć Jason!
            Obie pomachały w stronę kolumn pod budynkiem, gdzie stworzony był coś w stylu tunelu. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam, nie kogo innego, jak drugiego egzaminatora. Mężczyzna ubrany był w jeansowe rybaczki oraz obcisłą koszulkę. Na jego twarzy wpłynął zadziorny uśmieszek, a ja miałam dziwne wrażenie, że skierowany był do mnie. Zresztą patrzał w moją stronę, a mnie ogarnęła fala gorąca. Zagryzłam wargę próbując oprzeć się chęci rzucenia mu się w ramiona i wtulenia w klatkę piersiową.
            Widząc moją reakcję zaśmiał się pod nosem i przeczesał ręką czarne włosy. Patrząc na mnie dodał:
- Witajcie dziewczęta – uśmiechnął się i odszedł zostawiając mnie z niedosytem.
            Co się ze mną działo? Dlaczego tak zareagowałam na jego obecność?
- Nasze zajęcia prowadzą Carmen i Jason. Dwa odmienne charaktery i poglądy. Obydwoje pilnują siebie nawzajem, by nie przeciągnąć kogoś na złą lub dobrą stronę. Zresztą nefilim muszą podjąć wybór.
- Kim są nefilim? – Zapytałam i ucieszyłam się, gdy po odejściu Jasona, dziwne uczucie gorąca zniknęło.
Odzyskałam zdrowe zmysły i plułam sobie w brodę, że zachowałam się tak nieodpowiedzialnie. Przecież to jest mój nauczyciel! – Zganiłam siebie. Od razu coś w moją wnętrzu pisnęło: Przystojny nauczyciel… Odsunęłam od siebie te słowa.
- Wszyscy tutaj to nefilim. To znaczy, że mamy w sobie DNA anioła. Co za tym idzie jakieś zdolności… - wytłumaczyła Jasmine.
- Super – westchnęłam z zadumy. Dołączyłam do szkoły aniołów. Czemu nikt mi o tym nie powiedział?! Nie pasowałam tutaj!
            Zaśmiały się i poprowadziły mnie do naszej Sali. Znajdowało się tam niewiele uczniów. Mniej niż przeciętna klasa w liceum. Naliczyłam nas 16.
            Jedyne wolne miejsce, jakie znalazłam znajdowało się koło Kate. Przysiadłam, a ona powitała mnie skinięciem głowy. Czując na sobie ciekawskie spojrzenia uczniów miałam ochotę schować się pod ławkę. Zamiast tego osunęłam się mocniej na krześle.
            Na samym środku klasy znajdowały się dwa biurka, przy których szeptali coś moi wczorajsi egzaminatorzy. Gdy tylko spojrzałam się na Jasona, on się odwrócił. Jakby wyczuł, że się na niego patrzę. Tylko jak? Nawet nie wiedziałam, kim dokładnie jest.
            Pierwszy odwrócił wzrok. Ja byłam tak bardzo zahipnotyzowana jego wyjątkowymi oczami, że nie potrafiłam tego zrobić. Były szare, ale jednocześnie kolorowe. Mogłabym przysiąc, że zauważyłam w nich drobinki błękitu.. A może mi się tylko zdawało.
            Zaczęłam wyłamywać palce, a strzelanie rozniosło się po klasie. Zwróciłam tym samym jeszcze większą na siebie uwagę, dlatego położyłam je na blacie i starałam się nie wykonywać żadnych zbędnych ruchów.
- Jak sami dobrze zauważyliście, dołączyła do nas nowa uczennica – powiedziała Carmen. – Elizabeth, jak ci się podoba w naszej szkole?
            Słyszałam, jak każdy odwraca się w moją stronę. Uśmiechnęłam się.
- Jeszcze się przyzwyczajam, ale nie jest źle – jest koszmarnie, krzyczało wszystko we mnie.
- W związku z tym, że chcielibyśmy, byście się lepiej poznali, zrezygnujemy z dzisiejszego pisania referatów – w klasie odezwały się szumy: „jest!”. – Zabawimy się w grę. Macie tutaj zdania opisujące wasze umiejętności. Macie pogadać ze sobą i wpisać obok imię osoby, która to praktykuje. Do roboty!
            Wszyscy wstali i wzięli karteczki z blatu oraz skierowali się na taras. Tam, co chwilę ktoś do mnie podchodził, przedstawiał się i wpisywał do odpowiedniej rubryki.
            Okazało się, że Jasmine ma krewnego czystej krwi cherlana, a Amanda potrafi zniknąć. Dopowiedziała mi, że najlepiej udaje jej się to po kawie. Niejaki Oliver, odwiedził świat zewnętrzny, Jack potrafiący rozszyfrować kogoś emocje, a Shelby umie mówić w 19 językach.
Po chwili podeszła do mnie Kate, która wpisała się w rubryce: „Potrafi czytać w myślach”. Popatrzałam na nią z otwartą buzią.
- Naprawdę?
- Mogłabyś akurat mi uwierzyć. Nie okłamuj mnie, bo nie wyjdzie ci to na dobre – odwróciła się i odeszła.
            Została mi jeszcze jedna rubryka. Stanął przede mną chłopak wyższy ode mnie dobre piętnaście centymetrów, miał na twarzy szeroki uśmiech i piegi na nosie. Blond włosy schował pod niebieską bejsbolówką.
- Całe szczęście, umiem tylko to, co ci zostało - wskazał na napis: „Potrafi stworzyć lustrzany obraz samego siebie i innych.” – Quinn Fisher. A ty co potrafisz?
            Jeszcze raz przeczytałam wszystkie opisy. Według nauczycieli mogę się przyznać tylko do jednej rzeczy.
- Umiem wiele rzeczy, ale możesz mnie wpisać tutaj- wskazałam:” Potrafi latać”.
- Wow. Super sprawa – uśmiechnął się i wpisał moje imię i nazwisko przy tym zdaniu. – Widziałem, że nie układa ci się z Kate.
- Najwyraźniej nie przypadłam jej do gustu – mruknęłam.
- Spokojnie, taka już jest. Zawsze ma jakiś powód do nienawiści. Zresztą prawie wszystkich tu nienawidzi. Z tobą przynajmniej zamieniła jakieś słówko – zaśmiał się.
- Zaszczyt – zaśmiałam się razem z nim słysząc ten dziecięcy śmiech.
- Zjemy jutro razem śniadanie? – Zapytał, a ja widziałam, jak się zawstydził.
- Oczywiście. Byłoby świetnie – uśmiechnęłam się, gdy nagle rozległ się gong.
            Zaczęliśmy wracać do klasy. Ja w towarzystwie Quinna. Wchodząc do pomieszczenia czułam w kościach ciepło, lecz tym razem wiedziałam, czym jest spowodowane…



____________________________________________________________

Hej kochani! Miałam zamiar dodać rozdział na święta, ale potem już kompletnie straciłam ochotę na dodanie go. Dlatego ten rozdział jest taki wielki. Życzę wszystkim Szczęśliwego Nowego Roku i dzisiejszej szampańskiej zabawy! ;*** 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Kalab17

17 komentarzy:

  1. Hej :) Na samym początku życzę SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU :) Znalazłam chwilkę i przeczytałam rozdział i nie żałuję tego :) Jest po prostu świetny :)Osoba Elisabeth jest owiana ogromną tajemnicą :) bardzo mi się podoba i strasznie chciałaby si dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. :)I jeszcze ten nauczyciel!!!! :D Całkiem ją rozumiem bo jak jest przystojny nauczyciel w szkole to ciężko się na niego nie gapić :D Ciekawi mnie dlaczego Elisabeth musi ukrywać prawdę o tym co umie :)
    Rozdział był świetny :) Pozdrawiam :*
    PS.
    Jeszcze dzisiaj u mnie na blogu pojawi się nowy rozdział więc serdecznie zapraszam :)
    wieczni.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. oooooh jaki cudowny ten rozdział jest! nie spodziewałam się że będzie aż taki genialny. jeden z moich ulubionych!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie taki znowu długi ten rozdział. Ale bardzo mi się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie na nowy, przedostatni 25 rozdział pt:" Jestem Nocnym Łowcą"
    Pozdrawiam serdecznie :*
    wieczni.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam mnóstwo "blogspotowych opowiadań", ale to mnie serio wciągnęło. ;D Jak ja coś zaczynam pisać to kończę po kilku zdaniach, więc jestem ci pełna podziwu! xd
    Natchnęłaś mnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne opowiadanie widac że lubisz pisac ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny blog i opowiaadanie wciągające.. <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej , xd bardzo mis ię podoba twój blog i fajne masz opowiadania . Saą bardzo wciągające xd ; )) będę wpadać tu częściej , żeby czytać nowe . pozdrawiam ; ** 3

    OdpowiedzUsuń
  9. Piszesz dość ciekawie. Muszę Cię pochwalić, bo mało kto używa akapitów, a są naprawdę niezbędne! Pierwsze skojarzenia, które mi się narzuciły to m. in Saga Zmierzch, w której Isabella także jest nową uczennicą i poznaje chłopaka(w Twoim utworze nauczyciela, ale i tak tworzy się tak jakby przedsmak zakazanej miłości) o magnetycznych oczach, który odwrócił wzrok kiedy ona pierwszy raz na Niego spojrzała. Drugie skojarzenie to to, iż element, tudzież koncepcja o wampirach, wilkołakach, nefilim są już bardzo, ale to bardzo oklepane. Powiem szczerze, że jednak wolę Twoje opowiadanie, niż większość O One Direction. Pomyśl o czymś innym. Przypomina też trochę książkę ''Udręka''. Nie pisze tego, żeby Cię zniechęcić, tylko, aby Cię zmotywować. Nie chcę się przechwalać, ale znam się na pisaniu, więc powinnaś wziąć sobie moje rady do serca. Co do fabuły jest niezła.

    OdpowiedzUsuń
  10. powiem, że anonim wyżej ma w sumie jako tako rację, bo też mi się skojarzyło z Sagą Zmierzch. Zakazana miłość, ale jednak taki magnez przyciągnięcia. Pochwalam, masz talent do pisania. xd

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej :) Zapraszam na mojego nowego bloga Demolition Lovers :) To jego opis:
    Istniej miłość, która demoralizuje, która doprowadza do popełniania najgorszych zbrodni, zmienia życie na zawsze. Jest jak zaciskające się palce na szyi, które nie pozwalają oddychać, ale również jak najczystsze powietrze dzięki któremu można żyć. Jest również uczucie czyste, silne, zesłane jakby prosto od Boga. Uczucie, które daje spokój i wyciszenie. Czy można kochać na dwa sposoby? Czy można kochać dwóch chłopców na raz? Jakie, to niesie za sobą niebezpieczeństwa?
    Zapraszam na dream-for-the-dead.blogspot.pl i z przykrością informuję, że opowiadanie Wybrańcy Nocy jest niestety coraz bliżej Endu :(
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Oczywiście masz talent do pisania, ale zastanawia mnie skąd czerpiesz pomysły *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie piszesz, czekam na ciąg dalszy :)
    Nie kończ pisania :) Piszz dalej :*
    Pozdrawiam , realne zycie

    OdpowiedzUsuń
  14. Piszesz ciekawie i to mi się podoba. Czekam na więcej będę zaglądać na tego bloga często. :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Hejka ; > powiem ci , że masz moim zdaniem talent do pisania . xd chodź się na tym nie znam , ale na mój gust jest zaje*iście ; > powiem ci , że bardzo mi się podobają . nie mogę się doczekać następnych ; ** pozdrowienia < 3

    OdpowiedzUsuń
  16. Jej, jeszcze tak to się nie wciągnęłam w piękną opowieść ♥ Długie i wogóle, ogólnie - Lubię kreatywne rzeczy czytać ! ♥ :** Dobrze opisałaś, co bardzo się w to '' wcieliłam ''

    OdpowiedzUsuń
  17. Oj tam, oj tam - taki długi nie był :D. Miło i szybko się czytało, nie zważałam wcale na długość :)

    OdpowiedzUsuń