Elizabeth trzymając w ręku kubek gorącej kawy
próbowała odsapnąć po nieprzespanej nocy. Na początku z trudem, ale zasnęła,
lecz potem została obudzona. To była po prostu jej wymarzona pobudka. Każdy
chciałby zostać obudzony z nożem przy gardle przez Meredith-Mikela. Gdyby
przyjaciółka wykonała dostatecznie szybki ruch, pewnie nie byłoby jej tu.
Zawahała się, a to wystarczyło. Wyrwała jej z ręki broń i unieruchomiła
dziewczynę. Już po paru chwilach w jej objęciach była płacząca Meredith. Gdy
się zwierzała to mówiła, że boli. Każdy ruch boli tak, jakby rozsadzało
czaszkę. Elizabeth nie wiedziała, ile jeszcze dziewczyna da radę wytrzymać.
Teraz miała spokój. Mogła spokojnie
pomyśleć o tym wszystkim, gdyż niebieskooka spała. Nic na razie nie
przeszkodziło jej w tym. Elizabeth poszła spokojnym i jak najcichszym krokiem
do łazienki. O dziwo, nie przeszkadzała jej gorąca woda, jaką nastawiła. Kabina
od razu pokryła się parą, która posłużyła dziewczynie jako notatnik. Zaczęła
pisać po ścianach wszystko. Od tego co pamiętała, do tego czego domyślała się.
Elizabeth Merwil
Wiek: 17 (za 26 dni 18)
Pochodzenie:
Magic City
Intencja: Dowiedzenie sie calej prawy!
Rodzicami NIE SA Dick i Margaret
Wie cos, co nie powinna!
Meredith Lores
Wiek: 18
Pochodzenie: Magic City
Intencja: Wierna przyjaciółka, cierpi przez
przyjazn
Nawiedzana przez Mikela przez nia
Mikel
Wiek: nieznany
Pochodzenie: nieznane
Intencje: Zabicie Elizabeth
Powod: nieznany
Ma potezna moc
Chce
za wszelka cene zabic Elizabeth
Nieświadomie
zaczęła opisywać również kogoś…
Wiek: 958
Pochodzenie: nieznane
Intencje: nieznane
Blondyn o ciemnobrazowych teczowkach,
krwiozercza bestia,
Wie o tobie wszystko!
Za wszelka cene odnalezc, a pomoc w tym szukac
wszedzie!
Ocknęła się z transu, bo tak to
można nazwać. Przypatrzyła się temu, co napisała. Zatrzymała swój wzrok na
ostatnim opisie. Kim on jest? Skąd go
znam? Gdy tylko skończyła czytać opis numer cztery on rozpłynął się po
ścianie kabiny. Zamrugała kilka razy niedowierzając i wyszła spod prysznica.
Ubrała się w jeansy i bluzę, a mokre, ciemnobrązowe włosy upięła w wysokiego koka.
Zamyślona wyszła z łazienki i
nieświadomie wpadła na Meredith, która w ręku trzymała kubek z gorącą kawą.
Cała zawartość wylała się na Elizabeth.
-
O Boże! Przepraszam… - Meredith ze zmartwieniem w oczach patrzała na
przyjaciółkę. Gdy zauważyła, że ta stoi nieruchomo przed nią wrzasnęła. -
Elizabeth oparzyłam cię gorącą kawą!
-
Sorki, zamyśliłam się. Coś mówiłaś? – Popatrzała na nią ze spokojem. Jakby nic
się nie wydarzyło. Naprawdę się zamyśliła na tyle mocno, że nie słyszała, co
dziewczyna do niej mówiła.
-
To, że oparzyłam się wrzątkiem, a ty nie reagujesz. Zobacz – wskazała mokre
plamy, które widniały na prawie całym ubraniu dziewczyny.
-
Przestań, to wcale nie jest gorące. Dotknij – podniosła nogę wyżej w
zachęcającym geście. Gdy Meredith dotknęła owego miejsca odskoczyła dalej.
-
Auć! Żarty sobie stroisz, przecież to jest gorące! – Krzyknęła i podmuchała na
swoją czerwoną rękę.
- Jakim
cudem. To jest zimne, popatrz – Elizabeth dotknęła ręką oparzonego miejsca i
przytrzymała ją w tym miejscu przez chwilę. Potem z trudem podwinęła nogawkę, a
na jej skórze nie było śladu po najmniejszym oparzeniu. – Widzisz, przesadzasz.
Nic się nie stało.
-
Ja przesadzam ? To ty… - Już chciała się kłócić, gdy na całe mieszkanie
rozbrzmiał dźwięk telefonu komórkowego Meredith.
Obydwie jednocześnie spojrzały w
jego kierunku. Wymieniły się porozumiewawczym wzrokiem i jak jeden mąż ruszyły
w stronę przedmiotu. Elizabeth zwinnie wyminęła dziewczynę i złapała telefon.
Na wyświetlaczu dojrzała znajome imię. Z uśmiechem odebrała telefon.
-
Cześć kochasiu. Tu osobista drużba Meredith. Mam już szykować wieczór
panieński? – Zaśmiała się i popatrzała się na przyjaciółkę. Gdyby wzrok mógł
zabić ona leżałaby już martwa.
-
O hej, Elizabeth. Jak zdrówko? – Usłyszała w telefonie lekko zdziwiony głos
Sebiball`a.
-
Tak, wiem. Nie dzwonisz po to, by rozmawiać ze mną. Już daję ci ją –
uśmiechnęła się i podała Meredith telefon. Tej po chwili wraz twarzy się
zmienił i zrobiła się radosna, jak nigdy dotąd.
Elizabeth, gdy tylko na nią
popatrzała już miała pewność, że ona także się kocha skrycie w Sebastianie.
Jakby inaczej wytłumaczył tu uśmiechanie się i śmianie nerwowo do telefonu? To
tylko i wyłącznie miłość. Zaczęła skrycie zazdrościć przyjaciółce. Ona nigdy
nie pozna smaku prawdziwej miłości, albo nie zobaczy swojego ukochanego…
Usiadła na fotel i zaczęła podsłuchiwać
rozmowę. O dziwo, słyszała wszystko, co mówił chłopak. Pewnie spowodowane było
to tym, że telefon miał za głośno ustawioną „Głośność rozmowy”.
-
Może w takim razie spotkamy się dzisiaj? – Zaproponował chłopak, a Elizabeth
podskoczyła z radości. W końcu zrobił jakiś krok. Gdy dziewczyna na nią
spojrzała zaczęła energicznie kiwać głową. W myślach błagała „Zgódź się, zgódź
się!”
-
Oczywiście – Meredith się uśmiechnęła się od ucha do ucha.
-
To w takim razie, do zobaczenia. Przyjadę po ciebie o 19 – powiedział z
nieukrywaną radością i ulgą.
-
Dobrze. To pa – rozłączyła się i stała z telefonem jeszcze przez dobrą chwilę.
– Umówił się ze mną? Naprawdę to zrobił?
-
Tak, tak, tak! – Krzyknęła podekscytowana Elizabeth i rozwiała wszystkie
wątpliwości dziewczyny. No może poza jedną…
-
Jak ja się ubiorę? – Po chwili radości musiało paść to pytanie.
-
Daj spokój, znajdziemy coś. Pomogę ci i będzie idealnie – uspokoiła ją
przyjaciółka i pociągnęła w stronę garderoby dziewczyny, która w rzeczywistości
była tylko zwykła szafą.
Zaczęły przebierać wszystkie
ubrania, co skończyło się tym, że wszystko zostało wywalone na ziemie. Jednak
znalazły to, co szukały. Piękna, błękitna sukienka z falbankami i wstążką
zawiązaną w kokardkę stanowiła idealną kreację na dzisiejszy wieczór. Meredith
miała wątpliwości, lecz nie chciała psuć tego wszystkiego.
Po wybraniu, ubraniu i odpowiedniemu
wyszykowaniu sukienki przyszła pora na makijaż. Elizabeth posadziła Meredith na
krześle i mimo tego, że nie miała zbytnio doświadczenia w takich rzeczach, to
wszystko wyszło idealnie. Pewnie dlatego, iż niebieskooka nie potrzebuje wielu
zabiegów by być piękną. Nałożyła jej na rzęsy tusz i podkreśliła oko malując je
czarną kredką. Pomalowała jej usta szminką w kolorze lekkiego różu, co sprawiało,
że chciałoby się je bez przerwy całować. Oczywiście, jeżeli ktoś jest
chłopakiem. Na policzki nałożyła różu, przez co wyglądało, że dziewczyna cały
czas się rumieni. Wyglądała bosko!
Długo zastanawiając się nad
odpowiednią fryzurą dla dziewczyny upięła jej włosy w koka, aby jej piękną
twarz byłoby widać z daleka. Z każdej strony odstawały jej dwa, zbłąkane
kosmyki, co wcale nie psuło efektu, lecz jeszcze bardziej piękniało dziewczynę.
Gdy skończyły wszystkie zabiegi
Meredith ubrana w 10-centymetrowe szpilki niecierpliwie czekała na przyjazd
Sebiball`a. Chodziła w kółko, a Elizabeth widząc jej zachowanie nie mogła
powstrzymać się ze śmiechu. Nie pamięta swoich randek, jeżeli w ogóle jakieś
miała, ale tak się na pewno nie zachowywała.
Od całej męki i stresu
niebieskookiej wybawił ją dzwonek do drzwi. Pobiegła do nich, chodź w tych
szpilkach to nie był szybki bieg. Elizabeth wstała i przyglądała się całej
sytuacji. Dziewczyna otworzyła drzwi.
-
Hej. Ślicznie wyglądasz – powiedział po dłuższej chwili. Widać było, że
zamurował go jej wygląd. Podał jej bukiet z pięknych, czerwonych róż. – Proszę,
to dla ciebie.
-
Och, dziękuję! Za komplement i za te piękne kwiaty – powiedziała i pocałowała
go w policzek. Chłopak zarumieniła się na ten czyn. Elizabeth zaśmiała się
widząc to i wyszła ze swojej „kryjówki”.
-Dobra
gołąbeczki, spadajcie. – Zabrała od Meredith kwiatu i padała jej torebeczkę na
ramię. Wypchnęła ją z domu i przed zamknięciem drzwi jeszcze powiedziała: -
Miłej zabawy!
Zaniosła bukiet do kuchni i wstawiła
go do wazonu z wodą. Została sama. Wreszcie! Teraz zostało dowiedzieć się, o
kim jest ten opis, który napisała w trakcie prysznicu. Ma na to całą noc…
___________________________________________
Hej kochani! Dziękuje za miłe komentarze. To dzięki wam piszę to wszystko :). Ten rozdział podzieliłam na dwie części. Oto jej pierwsza. Druga pojawi się, kiedy tylko ją napiszę. Przy okazji przepraszam, za wszystkie błędy. Pozdrawiam ; ***
Jeżeli można, to ten rozdział dedykuje mojemu słodkiemu Mapetowi - Kasi. Dziękuje, że ze mną wytrzymujesz :***
Kalab17
Jejku jaki śliczny rozdział. *o*. xD. Widzę, że ich romansik się ciągnie ^^. Haha, dobrze. ^^. Jestem ciekawa o kim Elizabeth pisała wtedy na ścianie. :D.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny rozdział! ^^
PS. Yeaah .. dedykacja dla mnie. ^^. A proszę ;*
Zacznę od błędów, drobne, bo drobne, ale zawsze mogą pomóc.
OdpowiedzUsuń"Popatrzała na nią ze spokojem", "Zaśmiała się i popatrzała się na przyjaciółkę". - w obu przypadkach powinno być popatrzyła. Później jeszcze kilka razy popełniłaś ten sam, ale nie będę cytować wszystkich zdań.
"Meredith się uśmiechnęła się od ucha do ucha." - o jedno "się" za dużo.
"piękniało dziewczynę" - nie jestem pewna czy jest takie słowo, a nawet jeśli to dziwnie ono brzmi, proponowałabym "upiększało".
"Nie pamięta swoich randek" - skoro piszesz cały rozdział w czasie przeszłym, to i tutaj powinnaś go użyć.
Moim skromnym zdaniem zbyt często używasz słowa "piękne", ale za to bardzo podoba mi się to, że Meredith (śliczne, kreatywne imię) nazywasz niebieskooką, a nie cały czas po imieniu.
Podsumowując, rozdział dobry. Napisany życiowo, ale w innym słownictwie, interesującym. Nie wpadłabym na pisanie po parze prysznicowej, a raczej nie wpadłabym na to, żeby ująć to w opowiadaniu. Nieco krótki fragment, mogłaś dać cały, nie tylko jedną część, ale mimo wszystko - źle nie jest, więc bez nerwów. ;) Cholernie podobają mi się Twoje opisy, mają to coś, ładnie opisujesz sytuację. Chociaż muszę się przyczepić, bo nie zauważyłam żadnego opisu uczuć, a ponieważ i one są ważne - mam nadzieję, że dopracujesz je w kolejnym rozdziale ;)
Myślę, że komentarz Cię satysfakcjonuje. Byłabym wdzięczna, gdybyś skomentowała moje opowiadanie ;)
marsz-mendelsona.blogspot.com/
Zapraszam i pozdrawiam serdecznie!
wiesz, szczerze mówiąc to chciałam sobie zostawić tą pierwszą część dopóki nie będzie drugiej i przeczytać obie, ale nie mogłam się powstrzymać.
OdpowiedzUsuńnie zawiodłam się, po prostu jest boskie. ciekawe co to za dziwny 958-letni blondyn :D czyżby wampir?
coraz bardziej nie mogę doczekać się końca bo wtedy przyjdzie rozwiązanie całej zagadki, ale z drugiej strony wtedy będzie też koniec opowiadania, więc właściwie sama już nie wiem czego chcę...
podziwiam ciebie i twój mózg za to że wymyśliłaś coś tak fantastycznego.
http://told-him-to-go.blogspot.com/ zapraszam na nowy rozdział do mnie :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ^^
Sebastian jaki romantyczny.. bukiet kwiatów :D Ahh romansik kwitnie :D aż miło poczytać :) Rozdział był niesamowity :D Zastanawia mnie czemu tak bardzo Mikelowi zależy na zabiciu Elisabeth.. i na dodatek nie pokaże się osobiście.. :D Błędami się nie przejmuj :) ja sama robię sporo :) i dla tego nie zamierzam nikomu ich wytykać :) no chyba, że czegoś na prawdę nie da się czytać :)
OdpowiedzUsuńdzięki, że mnie poinformowałaś :)
wieczni.bloog.pl
Świetnie piszesz . Nie przepadam za romansami, ale to jest cudne.
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam... chyba ;p.
Bardzo fajny blog.Bd go odwiedzać ;)Zapraszam także do mnie http://kissofthevampire.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPS. Usuń anty-spam
Hej! Zapraszam do mnie na urodzinowy 16 rozdział pt: "Dziękuję Ci za uratowanie życia". Dziękuję również za czytanie mojego opowiadania :*
OdpowiedzUsuńwieczni.bloog.pl
ładniusio..Ps. to ja precelek xd :P hihihi
OdpowiedzUsuń